Szli na zachód osadnicy...
Data publikacji: 2014-05-11, Data modyfikacji: 2014-05-13
Tagi:
koszalin
1945
osadnicy
Ziemie Odzyskane
Krótkie streszczenie artykułu:
Późną wiosną i latem 1945 r. na terenach Pomorza, Śląska i Prus Wschodnich panowała wszechobecna cisza. Po masowej ucieczce ludności niemieckiej przed Armią Czerwoną, miasta, miasteczka i wsie były w większości opustoszałe. Nie na długo jednak – rozpoczynała się akcja zasiedlania Ziem Odzyskanych.
Kategoria:
Historia Koszalina
Treść:
Z dalekich ziem, z dalekich stron...Od wybuchu II wojny światowej nastąpiły w Europie niespotykane dotąd ruchy ludności. Już w roku 1939 hitlerowcy rozpoczęli akcję etnicznego „czyszczenia" zajętych przez siebie terenów: wyrzucając Polaków z ich domów, by na ich miejsce wprowadzić Niemców. Tak było np. w Gdyni czy Poznaniu, który został wcielony do Rzeszy, a mieszkających tam Polaków deportowano do Generalnej Guberni. W ich domach osiedlono ponad 680 tys. Niemców, częściowo ewakuowanych z krajów nadbałtyckich zajętych przez ZSRR. W ciągu całej II wojny Niemcy wywieźli również miliony osób do pracy przymusowej w głębi Rzeszy. Wywózki objęły również Polaków na terenach zajętych przez Związek Radziecki – setki tysięcy osób wywieziono na wschód Rosji i do Kazachstanu.
Koniec wojny oznaczał dla większości tych ludzi powrót. Nie było to jednak proste z wielu powodów. Po pierwsze miliony ludzi nie miały dokąd wracać: ich domy zostały zburzone lub co gorsza znalazły się poza granicami nowej Polski. Dodatkowo ogromne masy Polaków zdecydowały się opuścić swoje domy na terenach przyłączonych do Związku Radzieckiego i ruszyły do Polski w jej nowych granicach – tylko w ciągu 3 pierwszych miesięcy 1945 r. przybyło ich ponad 100 tysięcy. Trudności potęgował fatalny stan linii kolejowych, ubogiego taboru i zburzonych mostów.
Na zachód wiodły wszystkie drogi...Na konferencji wielkich mocarstw w Jałcie ustalono, że część dawnych terenów II Rzeczypospolitej zostanie przyłączona do ZSRR, a w rekompensacie „Polska powinna uzyskać znaczny przyrost terytorialny na Północy i Zachodzie". Nie czekając na określania konkretnych granic zachodnich, Rząd Tymczasowy rozpoczął przejmowanie tzw. Ziem Odzyskanych od radzieckich komendantów wojennych. Na tereny Pomorza Zachodniego, Śląska i Prus Wschodnich, wysyłano tzw. Grupy Operacyjne oraz pełnomocników (odpowiednik wojewodów), którzy tworzyli tam ośrodki administracyjne. Miały one przygotować warunki niezbędne do przyjęcia repatriantów przybywających do zniszczonej Polski z zachodu i wschodu Europy.
Do Ziemi ObiecanejZadanie scalenia nowo przyłączonych terenów z resztą kraju przypadło specjalnie w tym celu utworzonemu Ministerstwo Ziem Odzyskanych, któremu szefował Władysław Gomułka. W publikowanych materiałach propagandowych ukazywano Ziemie Odzyskane jako nieomal Ziemię Obiecaną. Oto fragment jednego z dokumentów: „Około 30 tysięcy kilometrów kwadratowych czeka na 1,958.000 Polaków. Ziemia to zasobna i bogata, urodziwa, słowiańska. Prawie 500 tys. ha urodzajnego humusu – reszta to ziemia żytnio - ziemniaczana, którą przy odpowiedniej kulturze rolnej możemy wykorzystać częściowo pod buraki cukrowe i pszenicę. Ziemia może wyżywić przeszło 260 tysięcy koni, 900 tys. bydła rogatego, 600 tys. owiec i prawie 1,5 miliona nierogacizny. Szeroko rozwinięty przemysł rolny i przetwórczy, częściowo już uruchomiony, czeka na polskiego fachowca. Gorzelnie, cukrownie, krochmalnie, wytwórnie płatków ziemniaczanych, młyny, olejarnie, kaszarnie, mleczarnie, serowarnie, tartaki, fabryki mebli... Na objęcie czekają przepiękne gospodarstwa 20-, 40-, 100-hektarowe."
Wsiąść do pociągu byle jakiegoNajważniejszym urzędem zajmującym się przesiedleńcami był PUR – Państwowy Urząd Repatriacyjny. Do jego zadań należało uregulowanie przesiedleń, planowe rozmieszczanie repatriantów i pomoc w osadnictwie, poczynając od uroczystego witania transportów na granicy Polski, poprzez zapewnienie gorących posiłków na trasie przejazdu do miejsca osiedlenia, na zapewnienie noclegów i opieki lekarskiej oraz kierowaniu do nowego miejsca zamieszkania skończywszy. Zadanie było szczególnie trudne w warunkach powojennego chaosu: trudności w zabezpieczeniu żywności, lekarstw i lekarzy. Trudno było zorganizować same transporty – pociągi przewoziły przecież również wojsko, Rosjan powracających z robót przymusowych w Niemczech przez Polskę do ojczyzny. Poza tym pociągi z repatriantami przewoziły nie tylko ludzi, ale i ich dobytek: meble, narzędzia rolnicze i inwentarz. Trudności pogłębiał fakt, że na liniach kolejowych administrowanych przez wojska radzieckie szwankowała współpraca z władzami polskimi, które często nie były informowane o przybyciu transportu i nie były w stanie zapewnić przybyłym nawet chleba. Zdarzało się również, że repatrianci zamiast do miejsca docelowego trafiali tam, gdzie Rosjanom były akurat potrzebne wagony. Często tworzyły się zatory. W lipcu 1945 r. w Kutnie zgromadzeni na dworcu przesiedleńcy z dziećmi musieli czekać dwa dni i dwie noce na podstawienie wagonów. Część osób zachorowała, część zwierząt gospodarskich padła. Nauczeni doświadczeniem urzędnicy PUR następnym razem wpierw zapewnili podstawienie wagonów, a potem poinformowali przesiedleńców, którzy... zbierali się tak długo, że pociąg czekał 48 godzin.
Zdarzało się, że na stację docelową (np. we Wrocławiu) przybywało kilkanaście transportów, których urzędnicy PUR nie byli w stanie rozładować. I w rezultacie w 28 transportach czekało na skierowanie w odkrytych wagonach typu węglarki ponad 20 tysięcy ludzi i 3 tys. sztuk bydła
Furmanką do nowego domuSzczęśliwców, którzy dojechali pociągiem do etapowego punktu docelowego (np. w Koszalinie), przewożono do miejsc osiedlenia (np. okolicznych wsi i miasteczek) głównie furmankami. Rzadziej używano ciężarówek ze względu na trudności ze zdobyciem części zamiennych, ogumienia i przede wszystkim benzyny, która często była dostępna jedynie na czarnym rynku.
Mimo masowej ucieczki Niemców przed zbliżającym się frontem, po zakończeniu działań wojennych część została w swych domach, część wróciła do dawnych siedzib. Wg spisu z roku 1946 stanowili oni ok. 1/4 liczby przedwojennych mieszkańców. Ich los był jednak przesądzony: dekret o reformie rolnej stwierdzał przejęcie na własność państwa polskiego majątków obywateli III Rzeszy i ten właśnie majątek był przekazywany przybywającym na Ziemie Odzyskane Polakom. Często było też tak, że nie czekając na decyzje urzędów, Polacy samodzielnie wyprawiali się na Śląsk czy Pomorze zaopatrzeni w tzw. karty przesiedleńcze i na własną rękę wybierali sobie opuszczone (lub jeszcze zamieszkałe przez Niemców) gospodarstwa. Podobnie jak repatrianci z zorganizowanych transportów byli objęci opieką PUR-ów (pomieszczenia w punktach etapowych, wyżywienie, pomoc pieniężna, 75% zniżek kolejowych).
Na szaber do polskiej KanadyTa łatwość podróżowania na przyłączone do Polski tereny spowodowała rozkwit tzw. szabrownictwa. Różni cwaniacy, a często zwykli kryminaliści, udawali przesiedleńców i korzystając z pomocy władz jedynie ogołacali poniemieckie domy z wszelkiego dobra, które wywozili i sprzedawali w centralnych i wschodnich regionach Polski. „Przyjeżdżają na Pomorze Zachodnie z ładunkiem spirytusu i tytoniu – wracają objuczeni dywanami perskimi, porcelaną i starym srebrem. W kilka dni jadą znowu do tej „polskiej Kanady" w poszukiwaniu złotodajnych szlaków." - opisywali ich autorzy napisanej latem 1945 r. książeczce „Zakochani w Pomorzu". „Pocieszny i godny pożałowania widok. Na plecach ogromny ładunek, w obu rękach walizki, przez szyję przewieszone dętki rowerowe, u pasa dynda jakaś pomniejsza zdobycz „szabrownicza". I nasz obywatel ledwo dyszy pod ciężarem godnym jucznego zwierzęcia, błędne oczy wbił daleko przed siebie, jakby chciał tym przybliżyć swój Poznań, Łódź czy Warszawę. Pytam się: Człowieku, po jaką cholerę to taszczycie? Ot, zajmujcie ten domek z czerwonym daszkiem – ogródek jak się patrzy, owoce trzeba zbierać, a i żniwa za pasem. Nie słyszy moich słów, bo w domku tym wyszabrował przed tygodniem wszystko, co wpadło w rękę; w polu trzeba pracować, a on niestety nie do pracy, on chce się wzbogacić już dzisiaj."
Za karę do polskiej Australii?W powojennej Polsce były różne pomysły na zagospodarowanie Ziem Odzyskanych. W jednego z nich, przedstawionego 10 września 1945 r. Życiu Warszawy, wszelki tzw. element aspołeczny, czyli ludzi wykolejonych, bumelantów, spekulantów i szabrowników powinno się skierować na Ziemie Zachodnie, „aby polskie miasta zostały z tych elementów oczyszczone". Odpowiedź na tę propozycję zorganizowania swoistej kolonii karnej wzorowanej na pomyśle Brytyjczyków zsyłających w XIX w. więźniów do Australii, została wydrukowana w Wiadomościach Koszalińskich kilka dni później. „Życie Warszawy zechce zrozumieć, że nasze ziemie zachodnie muszą zaludnić się tylko ludźmi najwartościowszymi, ludźmi, którzy potrafią i chcą pracować, ludźmi o żelaznej woli, inicjatywie i twardym charakterze. Zapytujemy, czyżby życie Warszawy uważało miasta na odzyskanych ziemiach za niepolskie?"
Opcje dodatkowe
Dodatkowi autorzy:
Korzystałem z: S. Banasiak „Działalność osadnicza PUR na Ziemiach Odzyskanych w latach 1945-1947."
Artykuł sponsorowany:
Standardowy artykuł
Show on front page:
Pokazuj artykuł sponsorowany na stronie głównej
Display in:
Otwórz w tej samej karcie
Dołącz zdjęcia
Zdjęcia:
Pełna treść wiadomości na: 261114 at http://www.mmkoszalin.eu
mmkoszalin.eu, Źródło artykułu: mmkoszalin.eu